Autorem artykułu jest Wiktor Bednarek
Każdy ten samochód zna. Można go pokochać albo znienawidzić.
Trzeba go znać. To najliczniej produkowany samochód na świecie.
„Stworzono” 22 miliony tych Volkswagenów. My znamy go jako Garbusa.
Historia sprowadza nas do Adolfa Hitlera i Ferdynanda Porsche.
Władza niemiecka potrzebowała auta dla ludu, mieszczącego 4 osoby,
bagaż, kosztującego do 1000 reichsmarek i oszczędnego. W 1935 roku
powstał pierwszy prototyp auta. Mówi się, że Ferdynand zapożyczył wiele
rozwiązań od swojego współpracownika Hansa Ledwinka i Tatry T97.
Trudno powiedzieć czy odbył się kiedykolwiek o to proces. Jedni mówią
tak, inni nie. Nie da się zaprzeczyć jednak, że to auto to początek
marki Volkswagen czyli, w naszych czasach, jednego z największych
koncernów motoryzacyjnych.
Powstało mnóstwo różnorodnych wersji – sportowa, która osiągała 140
km/h, wersję wojskową – jeep czy amfibię shwimmenwagen. Napędzały je
czterocylindrowe boxery. Chłodziło powietrze. Ich właściciele często
narzekają na wysokie spalanie. W 1978 roku zakończono produkcję Garbusa w
Europie. Reszta egzemplarzy powstawała w Meksyku i Brazylii.
Gdy Garbus trafił do Polski był samochodem ekskluzywnym. Później, gdy
do kraju trafiło więcej egzemplarzy stał się popularny. Do tej pory
wiele osób używa ich jak zwykłe codzienne samochody. Istnieją też kluby,
zjazdy i pasjonaci. Ale nie można się dziwić. Auto mocno wpłynęło na
rozwój motoryzacji. I nadal budzi emocje. 21 529 464 egzemplarzy pomysłu
Ferdynanda Porsche. Samochodu (jak na tamte czasy) bezawaryjnego,
ładnego i taniego. Nawet jak ktoś go nie lubi musi przyznać – zapisało
się w historii motoryzacji. Volkswagen reaktywował Garbusa jako New
Beetle. Co, jak każde „ożywiane” auto popieramy!
Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz